Charakterystyczny silny, jednostronny ból głowy, poprzedzony często tzw. aurą, po wykluczeniu innych przyczyn określany jest mianem migreny.
Nie ma specjalnych badań potwierdzających to rozpoznanie, gdyż jest to jeden z tzw. pierwotnych bólów głowy, czyli pojawiający się „bez uchwytnej przyczyny”.
Ale czy cokolwiek może istnieć „bez przyczyny”? To pytanie na granicy medycyny przyczynowej, detektywistyki i filozofii…
Teorii tłumaczących powstawanie migren jest kilka, a to znaczy że żadna nie wyjaśnia zjawiska w pełni.
Szwed Jan Erik Hardebo połączył kilka głównych teorii i stwierdził, że napad migrenowy może powstawać poprzez zsumowanie trzech niesprzyjających okoliczności:
- reakcji naczyniowej,
- jałowego zapalenia mózgu (niebakteryjnego i niewirusowego) , oraz
- wygórowanej aktywności neuronów.
Reakcja naczyniowa polega na skurczu naczyń mózgowych, a następnie ich rozkurczu i obrzęku wokół tych naczyń.
Przyczyną jałowego zapalenia mózgu są czynniki prozapalne, wydzielane w naczyniach krwionośnych opon mózgowych. Jest ono jałowe (septyczne), gdyż nie jest wykrywalny żaden czynnik patogenny (wirus czy bakteria), odpowiedzialny za ten stan zapalny.
Trzecim podejrzanym elementem układanki jest wzmożona aktywność komórek – neuronów. Stan ten może być wywołany m.in. obniżonym stężeniem magnezu w neuronach lub nieprawidłową produkcją energii w mitochondriach neuronów (medycyna mitochondrialna).
U podłoża skuteczności leczenia migren stoją czynniki przeciwdziałające właśnie przytoczonym powyżej problemom.
Podstawowym krokiem jest zmniejszenie utraty magnezu
poprzez rozważne używanie kawy, leków moczopędnych, naukę radzenia sobie ze stresem… Łatwo napisać, trudniej wykonać, prawda?
Po drugie – zwiększenie przyswajalności magnezu.
Poza wyborem odpowiedniego związku (np. jabłczan magnezu, ang.: malonate) kluczowe może być wyrównanie poziomu krzemu, bez którego wchłanialność wielu pierwiastków (w tym szczególnie magnezu) jest szalenie utrudniona.
Ciekawym rozwiązaniem jest wykorzystanie skóry jako naszego wielkiego (co do wymiarów, jak i zasług narządu, który ma zarówno umiejętności wydalania toksyn, jak i wchłaniania tego co na niej się znajduje. Istnieją spray’e i oliwki magnezowe do aplikacji na skórę, natomiast dla bardziej cierpliwych lub lubiących długie kąpiele/moczenie nóg w misce z ciepłą wodą posłużyć może sól magnezowa (zwykle siarczan magnezu).
W niektórych przypadkach potrzebna jest dożylna suplementacja mikroelementów, w tym właśnie magnezu. Wówczas 100% dawki trafia do krwi, a z nią – do tkanek i komórek, omijając etap wchłaniania jelitowego.
Drugim elementem jest poprawa funkcjonowania mitochondriów, naszych komórkowych elektrowni. To już nieco bardziej skomplikowany temat, oparty na uzupełnieniu ewentualnych niedoborów innych pierwiastków i wielu witamin, których, niestety, coraz mniej dostarczamy sobie z pożywieniem, słońcem czy z jelit. Warzywa zawierają o średnio 60% mniej witamin i mikroelementów w porównaniu z 1980 r., na słońce wychodzimy coraz mniej, a z resztą w Polsce słońce wystarczająco wysoko nad horyzontem jest przez jedyne 3 miesiące w roku. Brakuje nam korzystnej flory jelitowej, która syntetyzowałaby witaminy z grupy B i K…
Także na tym polu bywa że jesteśmy w potrzebie i sięgniemy po suplementy, nieraz i dożylne.
Ostatnim, ale bardzo kompleksowym rozwiązaniem sprawdzającym się u naszych pacjentów jest zastosowanie ozonoterapii systemowej (np. autohemotransfuzji ozonowej).
Ozon w zastosowaniu medycznym ma działanie przeciwzapalne, przerywające błędne koło stanu zapalnego.
Poza tym ozon wpływa na zwiększenie średnicy tętniczek, zmniejszając ich niekontrolowany skurcz. Właśnie w tym mechanizmie my, lekarze w Instytucie Ozonoterapii, doszukujemy się jego głównego korzystnego wpływu na zmniejszenie częstotliwości występowania migren u pacjentów.
Nieraz trafiają do nas pacjenci leczeni w renomowanych niemieckich klinikach, gdzie prowadzili dzienniczki z zapisywaniem objawów… „Rekordzistka” miała ponad 180 dni migrenowych w roku kalendarzowym… Dla niej redukcja do 40 dni w roku to jakże znacząca poprawa! A jak miała Katarzyna, nasza Pielęgniarka Koordynująca?
Migrena – jednostajny, pulsujący ból głowy….może trwać do 72 godzin. Towarzyszy jej światłowstręt, wrażliwość na dźwięki, zapachy, a co za tym idzie – pojawiają się nudności i wymioty. DRAMAT!!! Potrafi skutecznie przykuć do łóżka.
Tak było ze mną… Czułam się jak staruszka. Chorowałam już będąc nastolatką. Próbowałam diety, kolejno odstawiając lub wykluczając pokarmy, mogące wywoływać migrenę, ale to wciąż było za mało… Jestem pielęgniarką i gdy tylko zaczęłam pracę w Salusie – od razu dostrzegłam szansę i zapragnęłam wypróbować terapii ozonem na sobie. Nie pomyliłam się, terapia przyniosła oczekiwane efekty, choć na początku nie było łatwo: do 6 zabiegów autohemotransfuzji głowa bolała mnie każdego dnia, organizm się oczyszczał, toczył walkę wewnętrzną. Ozon „przystymulował” układ odpornościowy i nie tylko przestała boleć mnie głowa, ale też zauważyłam, że nie łapię infekcji, mam więcej siły i energii, nie wstaję z uczuciem zmęczenia i nie zastanawiam się, kiedy mam wziąć tabletkę przeciwbólową. Życie ponownie nabrało nowego smaku i zapachu oraz radości. Piszę to z nadzieją, że moja historia komuś pomoże znów cieszyć się czasem niekoniecznie spędzonym w łóżku. Trzymajcie się ciepło 🙂
Kasia Bogdanowicz